Warsztaty w Grupie

Mieliśmy już okazję odwiedzić wiele bardzo różnych miejsc wędrując z naszym teatrzykowym zestawem. Każde spotkanie z dziećmi niesie nowe wrażenia i doświadczenia, które zapamiętujemy i wyciągamy z nich wnioski. Często także dzieci otwierają nam głowy i niejednokrotnie zaskakują. Uczymy się w końcu całe życie, czemu by nie od najmłodszych?

Jedną z ciekawszych wizyt warsztatowych odbyliśmy niedawno, a dokładnie 6.02.2017 r. Przybyliśmy do Ośrodka dla cudzoziemców ubiegających się o nadanie statusu uchodźcy w Grupie, koło Grudziądza. Mieszkają tam rodziny z Czeczenii, Rosji, Ukrainy i Gruzji. Ponad połowęmieszkańców Ośrodka stanowią dzieci w różnym wieku, część z nich chodzi już do lokalnej szkoły podstawowej. Zostaliśmy zaproszeni do Grupy przez Fundację EMIC, która od stycznia 2016 r. prowadzi w budynku świetlicę, organizując dzieciom czas po szkole. W ośrodku działa też biuro asystenta międzykulturowego, który pomaga rozwiązywać bieżące problemy całych rodzin. Wcześniej nie mieliśmy okazji pracować z migrantami. Nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, czy spektakle z narracją prowadzoną w języku polskim nie będą dla maluchów zbyt trudne, czy będziemy umieli zdobyć ich zaufanie i czy będą chcieli z nami współpracować w trakcie zajęć. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że są to dzieci o innej mentalności, odmiennej religii, kulturze i często ciężkich, traumatycznych wręcz przeżyciach… No ale wciąż są to dzieci, a dzieci przecież lubią bajki.

Ośrodek mieści się w bloku, na ogrodzonym terenie. Wbrew temu, że budynek sprawia smutne wrażenie, z bliska widać iż tętni w nim życie. Ledwie przekroczyliśmy furtkę niosąc nasze wcale nie lekkie tobołki gdy podbiega do nas dwóch uśmiechniętych cudzoziemców. Zabierają od nas sprzęt i pomagają zanieść go do świetlicy. Rozkładamy wszystko czekając na przybycie pierwszej grupy dzieci. Gdy Pani Ewa wprowadziła do sali gromadkę ciemnowłosych maluszków, w wieku 3-5 lat trochę się przestraszyliśmy, że dzieci są zbyt małe by wysłuchać i obejrzeć cały spektakl.

Okazało się jednak, że nie było z tym problemu. Zagraliśmy „Jasia i Małgosię”. Widownia była cicha i zasłuchana, aż ciężko było w to uwierzyć! Po przedstawieniu maluchy dostały zadanie plastyczne. Obakar, Farida, Ansar, Madina… – każda kartka z pomocą Pani Ewy została na początku pracy podpisana. Dzieci tworzą rysunkowy domek z ulubionych łakoci. Konfietki, szokolad, chałwa i inne słodkości zaczynają zapełniać kartki, maluchy podeszły do zadania z dużym zaangażowaniem.  Na koniec zajęć kolejka do marimby, wspólne zdjęcie i koniec. Roześmiana gromadka opuszcza świetlicę a my spokojnie czekamy na kolejną grupę.

W przerwie spokój zostaje na chwilę zmącony – dowiadujemy się, że jedna z rodzin zamieszkujących ośrodek została właśnie zatrzymana przez straż graniczną i czeka na rozprawę, która zadecyduje czy członkowie rodziny zostaną w Polsce czy też czeka ich deportacja…  Słyszymy, że sytuacje tego typu zdarzają się nawet kilka razy w miesiącu. Często dotyczą rodzin, które dobrze funkcjonują w społeczeństwie – dzieci chodzą do szkoły, rodzice pracują a motywy zatrzymań są absurdalne….
W międzyczasie do świetlicy wchodzi kolejna grupa dzieci, uśmiechamy się więc skupiając się z powrotem na uczestnikach warsztatów.

Ta grupa jest starsza, są to dzieci chodzące do klas 1-3. Nie mówią płynnie po polsku, jednak na tyle, że się rozumiemy. Zauważam, że dwóch chłopców w trakcie spektaklu rozmawia ze sobą, jednak ich nie uciszam, nie chcę ich speszyć. Dowiaduję się później od Pani Ewy, że dobrze zrobiłam – „oni tak sobie pomagają – wyjaśnia mi – ten, który lepiej rozumie język polski tłumaczy innemu trudniejsze słowa.”
Trzecia grupa to sześciu chłopców i trzy dziewczyny w wieku 12–13 lat. Na „Jasia i Małgosię” są już za duzi, opowiadamy im więc baśń Gustawa Morcinka pt. „O tym, jak jeden Utopiec chciał się ożenić”. Po spektaklu warsztaty – rysujemy idealną żonę dla Utopca. Wszyscy się starają, chłopcy nie marudzą, że mają rysować „babę” jak to się nieraz zdarzało. Na koniec wszyscy grają chwilę na marimbie, robimy pamiątkowe zdjęcia, i już.

Podczas tych trzech godzin, zbliżyliśmy się nieco do sytuacji dzieci zamieszkujących ośrodek. Niesamowite jest to, że mimo niepewności i braku stabilnej sytuacji nie były przestraszone, ani smutne. Były spokojne, widać było ufność w ich oczach. Chętnie też angażowały się w warsztaty, z zaciekawieniem słuchały przebiegu spektaklu choć na pewno nie do końca wszystko rozumiały.

Myślałam w drodze powrotnej o tym, co czeka te dzieci w przyszłości. Czy poradzą sobie w szkole, czy spotkają mądre i otwarte osoby na swojej drodze, czy poczują się u nas „jak w domu”…
Wiem na pewno, że warto było do Grupy przyjechać, a metoda Kamishibai sprawdziła się w tej sytuacji doskonale. Grupa to jedno z miejsc na naszej mapie, do którego z chęcią w przyszłości wrócimy.
Dziękujemy Magdzie Typiak za piękną fotorelację!

Pozostałe wydarzenia z 2017:

Kontynuuj zakupy